środa, 27 maja 2009

Rozważania ogrodowe a spaghetti spinaci.

Sprzyjająca pogoda i praca w ogrodzie wywołały u mnie rozważania na ten temat. Otóż tam gdzie mieszkam nikt nie uprawia warzyw, żadni znajomi lub sąsiedzi. Mam na przykład za sąsiadów mającą czas parę rencistów, którzy dbają i chuchają na swój ogródek niemiłosiernie. Sąsiada głównym zajęciem jest koszenie trawy. W tym roku już nie mógł się doczekać i zaczął kosić w lutym! Nawet oni niczego nie uprawiają. Nie mają nawet przysłowiowej pietruszki! Ja pietruszkę mam. Ja uprawiam warzywa. Robiłam to już podczas remontu domu. Siałam moją pietruszkę między kupami gruzu, a po cukinii jeżdżono taczką. W tym roku jest lepiej bo mam nareszcie stałe miejsce na mój warzywnik.

Jest to obszar długości zaledwie kilku metrów i szerokości 1,5 metra, ale jest! Rośnie tam wszystko co najpotrzebniejsze, co najbardziej lubie no i oczywiście pietruszka. Zostawiam ją na zimę i dopóki nie ma mrozów mam cały czas świeżą do obiadu.

W tym roku wsadziłam po raz pierwszy ziemniaki. Aż pięć. Dlaczego? Otóż od lat nie jadłam prawdziwych młodych ziemniaków posypanych koprekiem, takich których się nie obiera, tylko skrobie bo mają jeszcze delikatną skórkę. U nas takich nie ma! Już teraz sprzedają tylko młode ziemniaki sprowadzane z Północnej Afryki, które są zupełnie bez smaku.

Jeśli już o smakach mowa…. Wiecie jak smakuje truskawka zerwana prosto z krzaka, jeszcze ciepła od słońca? Zrozumiecie więc, dlaczego posadziłam kilka krzaczków. A jak one pachną gdy sie je przyniesie do domu! Nasze pierwsze tegoroczne. Były trzy. Dzisiaj zjedzone.
Mam też krzak agrestu, czerwoną i czarną porzeczkę i aż trzy krzaki malin. Owoce te nie mają szans na żadne przetwory. Lądują prosto w moim żołądku.
Mięta. Dodaję świeże liście do herbat, wody mineralnej. Robię sobie kąpiele w wywarze itp.
Kiełkująca cukina, fasolka i po lewej majeranek.
A jak to się ma do spagetti? Otóż przyszłam dzisiaj głodna z pracy. W domu nie było nic do jedzenia. Nazrywałam w ogródku świeżego szpinaku. Wrzuciłam na patelnię na rozgrzany olej z oliwek
dodałam ząbek czosnku
łyżkę śmietany dla zagęszczenia
na koniec spagetti. Obiag gotowy w kilka minut. Widać jeszcze jak paruje.
Pozdrawiam Was serdecznie.
Violcio11

7 komentarzy:

Zielicha pisze...

Super ten ogródek warzywny. Własne ziemniaczki i truskawki super sprawa. Trochę trzeba przy tym pochodzić, ale warto. Dla samego smaku i własnej satysfakcji :D
Pozdrawiam serdecznie

Renata pisze...

Oj tak.... na jakiś czas pochłonęły nas ogrody pełne iglaków, przystrzyżonych trawników, gdzie nawet kwitnącego kwiatka nie ujrzysz.....a warzywa ze straganu.
A kiedyś inaczej bywało. Sama pamiętam jak moja mama siała, sadziła, pieliła, a dzięki temu w domu było wszystko. Rzodkiewkę wyrywałam z ogródka, obmywałam w beczce (dębowej) co stała koło studni i chrupałam wprost... o truskawkach nie mówię.... te się jadło nawet bez mycia... Kapusta, buraczki, ziemniaki...
Z owoców pamiętam jeszcze białą porzeczkę, dziś już chyba nie do kupienia, była i owszem czerwona i czarna. I morele wielkości brzoskwiń i gruszki klapsy, i jabłka antonówki..... a ten zapach krzaków pomidorów... i jeszcze słoneczniki, i jeszcze mnóóóóóstwo innych roślin, krzewów i drzew... ech...
Piękny jest Twój warzywnik, nasuwa mi piękne wspomnienia z dzieciństwa i budzi tęsknotę za własnym.
Pozdrawiam serdecznie

violcio11 pisze...

Zielicha- wbrew pozorom nie jest to takie pracochlonne.

alizee- swietnie to ujelas. Wlasnie o takie wspomnienia mi chodzilo. Zapach pomidorow! Uwielbiam. Wlasnie wsrod krzakow pomidorow podjelam decyzje o kirunku studiow ;-)).

Anonimowy pisze...

Oprócz tego całego bogactwa , które Alize wymieniła pamietam jeszcze agrest i wiśnię , która miała owoce czarne , ogromne i słodsze od czereśni ...Ach .. Pozdrawiam cieplutko

Francuska Sielanka pisze...

kiedy czytam Twojego ogródkowego posta mam wrażenie jakbym czytała własne pragnienia i marzenia o ogródku..... Od pewnego czasu postanowiłam że choć narazie o budowie domu możemy zapomnieć to przecież nic nie stoi na przeszkodzie żeby zakładać ogród, warzywno, owocowo rekreacyjny . Zawsze chciałam taki mieć, ogród w którym będzie wszystko, swoje, ekologiczne itp. ale jestem dopiero na etapie grodzenia działki i użyźniania gleby więc w tym roku na truskawki z krzaczka nie ma szans, dlatego bardo ale to bardzo zazdroszczę i dziwię się sąsiadom....:)

violcio11 pisze...

somka-wiec mnie rozumiesz. Dla mnie to cos szczegolnego zerwac wyhodowane przez siebie warzywa, wrzucic do garnka i zjesc. :-)).
Truskawki owocuja juz na drugi rok :-)) wiec za rok mozesz juz pierwsze zbierac. Zycze powodzenia w zakladaniu ogrodu

violcio11 pisze...

Nettika- ach , swoje wisnie... marzenie...