niedziela, 9 maja 2010

Najstarsze zdjęcie i budowlane wspomnienia.


Zostałam zaproszona do zabawy przez Bestyjeczkę i Aage.


Moje 10 zdjęcie z bloga pokazuje logo firmy na starym podróżnym kufrze, który wtedy pokazywałam.



Natomiast najstarsze zdjęcia na komputerze są z roku 2002, z okresu gdy remontowałam dom.

Najstarsze dziesiąte zdjęcie pokazuje wejście do mojego obecnego pokoju stołowego. Jak wygląda dzisiaj widać w poprzednim poście. Wtedy w tym miejscu była kuchnia.
Schody były "przepiękne". Jak kupowałam ten dom (bliźniak) to drzwi były zabite dechami. Ta część należała już do drugiej połowy.
Dom zadeklarowano jako bliźniak, ale był to kiedyś budynek mieszkalny z warsztatem samochodowym. W późniejszym czasie przerobiono warsztat na mieszkanie.



Trochę odejdę od zasad gry i przy okazji pokażę Wam więcej zdjęć tego miejsca.
Poniżej ja, jak gotuję w drugiej "kuchni", ponieważ pierwsza była od razu zburzona.
Na zdjęciu ważę 8 kg więcej niż teraz. Muszę Wam się przyznać, że to był najgorszy okres dla mnie. Zerwałam z poprzednim życiem i dla wypełnienia pustki kupiłam stary dom.



Kupując ten dom byłam bardzo naiwna, bo do tej pory nie miałam żadnego doświadczenia z remontami i budową. Sama borykałam się ze wszystkim: planowaniem, rozmowami z fachowcami no i oczywiście z zarabianiem na to wszystko. Na dodatek kształciłam się. Ten najgorszy budowlany stres trwał 4 lata (jeszcze są rzeczy do zrobienia). Mam wrażenie, że w tym czasie postarzałam się o 20 lat. Cierpiałam na migreny i bezsenność.
Poza murami zewnętrznymi zmieniłam wszystko: nową kanalizację, elektrykę, ogrzewanie. Zmieniłam rozkład pomieszczeń, ociepliłam dom i położyłam nowy dach.
 Dla zaoszczędzenia kosztów proste prace wykonywałam sama, na przykład  sprzątanie  gruzu. Wywiozłam w sumie 28 metrów sześciennych gruzu.



Poniższe zdęcie nie jest niewyrażne. To brud i kurz unoszący się w powietrzu.



Poniżej zdjęcie z wysprzątanym już gruzem  i czystą "kuchnią".



Oczywiście mieszkałam w tym całym bałaganie. Miałam wyodrębniony jeden pokój na końcu domu. Kurz był wszędzie. Ubrania w szafie przechowywałam w workach foliowych. Przeżywałam nie raz momenty załmania. Wydawało mi się, że nigdy nie skończę tej budowy i do końca życia będę mieszkać w gruzach.  Często przerywałam prace budowlane, bo brakowało mi pieniędzy.

Poniżej widać jak tynk został juz zbity ze ścian i nie ma "kuchni" - została przeniesiona do mojego jedynego pokoiku.




Wejście zostało poszerzone na podwójne drzwi. W miejscu pierwszej kuchni jest teraz pokój stołowy, a tam gdzie była druga, jest przedpokój. Wejście do domu jest obecnie w miejscu gdzie stoi niebieska drabinka.



Tu juz stan surowy (prawie dwa lata póżniej) tej części domu. Potem zaczął się remont drugiej strony. Jak już pisałam na początku, stan obecny można zobaczyć w poprzednim poście.


Po czterech latach budowy postanowiłam, że nie może być tak dalej i muszę pomyśleć o sobie. Schudłam, zapuściłam włosy, zaczęłam wychodzić między ludzi i... spotkałam S. Odjęło mi to nabyte 20 lat :-), niestety migreny pozostały.

Do zabawy zapraszam:
  Aszkę9 z Zielonego Zakątka
 Kaprys z Kapryśnych inspiracji
 Motę z Co się dziwisz
  Imoen z Home And Me.

Pozdrawiam Was sedecznie.
Violcio11

piątek, 7 maja 2010

Gdy nikomu się nie podoba.

Co robią osoby z mojego otoczenia, gdy mają rzeczy, które im się nie podobają? Przynoszą je do mnie, ale od początku.

Moja szwagierka pracuje jako pomoc lekarska. Pewien pacjent, w dowód wdzięczności, przyniósł kilka dni temu do gabinetu dwie figury. Pani doktor, mimo że słynie z "dziwnego" gustu stwierdziła, że ich nie chce. Nikomu z zatrudnionych tam osób też się nie podobały. Moja szwagierka wpadła więc na pomysł, żeby mi je podarować. Jak przewidziała, ucieszyłam się z prezentu.



Figury są wysokie- 60 cm. Ubrane są w papierowe ubrania. Nie widziałam jeszcze takich nigdzie. Oczywiście podobają mi się. Poniżej pokazuję ich zbliżenie.





Postawiłam je przy wejściu do pokoju stołowego. Tak dla żartu pytam się każdego nowego gościa co
 o nich sądzi.



A Wam jak się podobają ?

Pozdrawiam sedecznie.
Violcio11

poniedziałek, 3 maja 2010

Poseł na Sejm Wielki.

Dzisiaj obchodzimy Święto Konstytucji 3 Maja uchwalonej na Sejmie Wielkim.
Obrady Sejmu trwały od 06.10.1788 do 29.05.1792 i brało w nim udział 483 posłow i senatorów.

Jednym z takich posłów był moj praprapraprapradziadek (5x pra-) Mikołaj. Reprezentował województwo sandomierskie.
Urodził się w 1732 roku, a zmarł 09.05.1827 w wieku 95 lat. W swoim życiu pełnił wiele fukcji m.in był kapitanem wojska koronnego, komisarzem cywilno-wojskowym i skarbnikiem.

Poniżej zdjęcie kartusza w kościele w Bidzinach z jego podobizną.





Ze swoją żoną Agnieszką (1744- 29.09.1798) miał siedmioro dzieci. Poniżej moja prapraprapraprababka Agnieszka.



Istnieje Stowarzyszenie Potomków Sejmu Wielkiego, którego jestem oczywiście członkiem :-)). Bardzo gorąco polecam Wam ich stronę http://www.sejm-wielki.pl/, bo jest ogromną bazą genealogiczną z której zaczerpnęłam niektóre ww. informacje.

W okresie międzywojennym obchodzono również Święto Konstytucj 3 Maja, a w mojej rodzinie szczególnie. Jako ciekawostkę pokazuję Wam zdjęcie pokoju mojego pradziadka. W ten sposób dekorował on swoj pokój z okazji tego święta.



Jeszcze trochę ponad tydzień i lecę do Warszawy na spotkanie rodziny. Cieszę się ogromnie bo oprócz zobaczena wielu osób, jest to również okazja do wymiany wiadomości o historii rodziny.
Pozdrawiam Was serdecznie.

Violcio11