niedziela, 17 października 2010

Już w nowym stylu.

Niedawno kupiłam na starociach taboret.  Przerobiłam go już na nowy styl, pasujący do witryny.


Poszłam na "całość" i obicie  zrobiłam z materiału w leopardzi wzór, a co tam jak szaleć to szaleć.



A tak wyglądał przed przeróbką.



  W ogródku...





                                                Pozdrawiam Was serdecznie.

                                 Violcio11

 

wtorek, 5 października 2010

Biedemeier, czyli postradałam zmysły.

Tak na pewno pomyślał o mnie S, gdy zakomunikowałam mu, że kupuję szafę. Ale od
początku.
Niedaleko mojego biura był mały sklep z antykami. Nigdy tam nie zaglądałam bo miał dziwne godziny otwarcia no i te ceny... Jakiś czas temu, a była to sobota, przechodząc tamtędy ze zdziwieniem stwierdziłam , że był otwarty i nawet drzwi stały szeroko otworem. Zanim pomyślałam byłam już w środku. Same cuda: piękne meble i bibeloty. Pooglądałam i wyszłam z niego. Niestety nie zauważyłam, że złapałam "wirusa".


Będąc w domu przypomiała mi sie biedermeierowska bibloteczka. Była skromna i stała w kącie nie rzucając się w oczy. Nie mogłam o niej przestać myśleć. Mózg pracował coraz bardziej intensywnie. To byłoby rozwiązanie mojego "porcelanowego" problemu. W niej mogłabym nareszcie pomieścić wszystkie moje skorupy. W poniedziałek z samego rana byłam pod sklepem. Szafa stała nadal. Wymierzyłam ją - pasuje idealnie!!
Teraz musiałam to jakoś wytłumaczyć S.
S., gdy ją zobaczył, przełknął głośno warażając w ten sposób swoje niezadowolenie.Nie podobała mu się, poza tym stwierdził, że on się na antykach nie zna. Ja jednak byłam już zdecydowana. "Obojętnie co myślisz ja ją kupuję". Powiedziałam z mocnym postanowieniem, że nie dam się zbić z tropu. I w ten oto sposób pojawiała się u nas biedemeierowska biblioteczka zmieniejąc całkowicie pierwotną koncepcję wnętrza.

Tak wyglądała zaraz po dostawie.


Jest zrobionaz drewna wiśniowego. Pokryta jest politurą szelakową.




Cieszę się, że ją kupiłam. mimo, że jest wąska zmieściło mi się w niej wszystko.  


W międzyczasie S. przyzwyczaił się do zmian.  A tak  wyglądało wcześniej.


Pozdrawiam Was serdecznie.

Violcio11








 




piątek, 1 października 2010

Wygrane Candy u Kaprys i niespodziewany upominek


 Jakiś czas temu wygrałam candy u Kaprys. Bardzo się ucieszyłam, lecz niestety musiałam trochę czekać na wygraną. Przesyłka była tak droga, że postanowiłyśmy, że Kaprys prześle wygraną do mojej mamy. Właśnie teraz mama przywiozła mi te przpiękne wyroby.



Gdy je zobaczyłam, aż wykrzyknęłam za zachwytu. Są o wiele ładniejsze niż na zdjęciach. Piękna, misterna robota. Kaprys bardzo Ci dziękuję. Do butelki i słoiczka dołączone były kwiatki. Nimi mogłam się już wcześniej cieszyć, bo mama wysłała je listem. Noszę je jako broszkę przy kurtce.



Ostatnio pisałam, że S. obchodził okrągłe urodziny. Było dużo gości, a jedna z cioć  przyniosła również dla mnie prezent. Fiołki malowane na porcelanie.  Sprawiła mi tym ogromną niespodziankę i radość. Ciocia stwierdziła, że jak je zobaczyła to od razu pomyślała o mnie i dlatego "musiała" je kupić.


To one już na ścianie. Kiepskie zdjęcie, ale nie umiałam zrobić lepszego.



Pozdrawiam Was serdecznie.

Violcio 11