poniedziałek, 30 marca 2009

Lampa, czyli domowa idylla.

Ponad pół roku temu kupiłam na pchlim targu lampę. Była niekompletna. Brakowało jej wtyczki i abażura. Wczoraj nadszedł jej czas. Zaczęło się od tego, że w sklepie podczas kupowania zupełnie innej rzeczy, przypadkowo spodobał nam sie pewien abażur. Nie wiedząc czy będzie pasować, kupiliśmy go również (w razie czego to się odda). Wieczorem zasiedliśmy przed telewizorem. S. Przyniósł lampę ze strychu, wyciągnął najprzeróżniejsze śrubokręty, cążki i zabrał sie za reperację. Pełna podziwu patrzyłam na jego profesjonalne podejście. Wyrażałam mój podziw werbalnie w odstępach czasowych co 30 sekund, żeby nie stracił motywacji. W tym czasie, gdy on z narażeniem życia pracował (no bo przecież prąd go mógł kopnąć) ja malowalam ze stoickim spokojem…. sobie paznokcie! „Zrobione.“ Powiedział dumnie, pociągając za sznureczek. Lampa sie nie zapaliła. „Podłączyłeś wszystkie kabelki?“ zapytałam „Podłączyłem. Przecież wiem jak sie wtyczke zakłada!“ Zamilkłam i bojąc się powiedzieć coś fałszywego (jeszcze by straci ł motywację) pochyliłam się nad paznokciami. S. cos tam znowu skręcał i rozkręcał pomrukując pod nosem. „No! Działa!“ Zakomunikował ponownie. Rzeczywiście, lampa zabłysła. „Super!“ Wykrzyknęłam S. w tym czasie zrobił niepewną minę i zaczął sie śmiać. Ze zdziwieniem spojrzałam na niego. Otóż S. jest mężczyzną bardzo praktycznie myślącym. Nie będąc pewny, czy tym razem dobrze wszystko połączył, nie skręcił wtyczki. Wyciągając ją z gniazdka została mu w ręku sama obudowa. Zaczęliśmy się oboje smiać. W końcu, po kilku próbach (tym razem rzeczywiście mógł go kopnąć prąd) udało mu sie wyciągnąć wtyczkę. Mój zachwyt w tym momencie osiągnął swoje epicentrum, tym bardziej, że równiutko, bez zacieków skończyłam malować paznokcie. Poniżej pokazuję Wam lampę. Mam do niej dwa abażury. Który Waszym zdaniem lepiej pasuje?
To jest abażur kupiony wczoraj. Biały znalazłam jakiś czas temu w graciarni.
Jabłonka mi w domu zakwitła. Stoi w najciemniejszym kącie i pączki rowija!
Za zreperowanie lampy chcę przygotować dla S. jego ulubioną zupę grzybową. Tyle innych rzeczy czeka jeszcze na zrobienie. Lecę gotowac bo za godzinę wraca z pracy.
Violcio11
Posted by Picasa

sobota, 28 marca 2009

Po prostu zdjęcia

Mecz z Irlandią Północną zakończył się klęską. S. biega po domu i wykrzykuje “Hańba”!! Co za wstyd!!” Tłucze czym popadnie. W takiej sytuacji pomyslałam, że lepiej nie wchodzic mu w drogę. Wzięłam sie więc za robienie zdjęć. Chcę się nauczyć robić ciekawsze ( o ile to jest możliwe). Na Waszych blogach oglądam wiele wwspaniałych ujęć, a moje jakieś takie nieudaczne. Na dole pokazuję mój dom w wersji makro. Aniołek w ogródku przeżył już trzecią zimę i od tego tak zzieleniał. Czy wiecie, że ja do niedawna nie wiedziałam, że podkowy muszą wisieć końcami do góry i wtedy przynoszą szczęście?! Tę płytkę znalazłam podczas remontu naszego domu. Leżała w gruzach w piwnicy.
Ups. Kwiatek coś za mało podlewany. Usychają mu końcówki. W makro wszystko wychodzi na jaw. Hmmm, nie wiem czy to taka dobra technika.
Dzisiaj nawet internet nie chodzi. Ciągle się zawiesza. Violcio11
Posted by Picasa

czwartek, 26 marca 2009

Kwoka

Siedzę sobie dzisiaj w pracy i sumiennie wykonuję moje obowiązki
( z naciskiem na słowo sumiennie), aż tu jak grom z jasnego nieba przyszła mi myśl do głowy : „Jajek w domu masz pełno, a gdzie kura?!“. O niczym innym nie myśląc, wpadłam po pracy do domu i popędziłam do szafy. Na szczęście w szafie S. znalazłam koszulę, zupełnie „przypadkowo“ nadająca się do moich celów. Zabrałam się więc żwawo za robotę. W ciągu niecałych dwóch godzin (doliczając przeszukiwanie szafy S. i rozprasowywanie szwów) uszyłam kurę. Dla poprawności politycznej zrobiłam jej nawet ogon (żeby mnie przypadkiem nie posądzano o popieranie badań genetycznych na zwierzętach).
Gotową posadziłam na jajkach. Może po jakimś czasie pojawią się pisklęta?

Ciekawe czy S. zauważy brak koszuli ?...

Violcio11

środa, 25 marca 2009

Jajka, jajka i jeszcze raz jajka

W tym roku moja dekoracja świąteczna składa sie z samych jajek. Wyciągnęłam wszystkie jakie miałam: i te ładne, i te brzydkie. Są wszędzie i w każdym kącie. A co mi tam! Nie wiem jak to u Was się odbywa, ale ja nigdy nie wiem kiedy zacząc dekorować. Nie ma to jak Boze Narodzenie. Tu wiadomo na pierwszą niedzielę Adwentu musi być już wszystko gotowe. Wielkanocy niestety nie reguluja żadne „przepisy“ W tym roku postanowiłam zrobić dekorację w pierwszy dzień wiosny. Przdstawiam ją w formie skomasowanej. Chciałabym przy okazji napisac o mojej przyjaciółce Ulli. Otóż Ulla maluje co roku około 200 jajek i rozdaje je znajomym. Maluje je tradycyjnie woskiem i farbuje. Dla mnie sa to prawdziwe pisanki i najbardziej kojarzą mi się z Wielkanocną. Poniżej jajka wykonane przez Ulle. Lubię je najbardziej.

Violcio11

Posted by Picasa

niedziela, 22 marca 2009

Pracowita niedziela

Niedzielę spedziłam bardzo kreatywnie. Odwiedziła mnie koleżanka - zapalona dekoratorka. Najpierw zjadłyśmy wspólnie śniadanie, a potem zabrałyśmy się za majsterkowanie.
Czekam na Olę. Tak podałam jajka na twardo.
Posilone i pełne energii, zaczęłyśmy od oklejania miseczek podartym na kawałki papierem śniadaniowym.
Przed klejeniem trzeba owinąć miseczki folią. Po wyschnięciu, wyciąga się miseczki.Gotowe !
Potem robiłyśmy wieńce na drzwi wejściowe. Gdy były już gotowe, zrobiło nam się ich szkoda wystawiać na wiatry i słotę więc powiesiłyśmy je wewnątrz. Wieniec Oli. Mój jest w formie jajka.
Podczas pracy wymieniałyśmy się pomysłami które oczywiście skrzętnie zapisywałyśmy. Pełne motywacji rozstałyśmy się poźnym popołudniem.
Do następnego razu!
Violcio11

czwartek, 19 marca 2009

Skrzynia, czyli jak kto woli kufer

Nie tak dawno odkryłam u nas w mieście jakiś dziwny sklep. Ni to graciarnia, nit to co. Sprzedają w nim jacyś dziwni panowie mówiący nieokreślonym akcentem. Pchana ciekawością musiałam do niego zajrzeć. Mieli tam nawet kilka ciekawych rzeczy. W pomieszeniach wyglądających na prywatne, stała ta oto skrzynia.
"O!" pomyslałam. "Niezła, ale pewnie używają jej do czegoś bo nie byla wystawiona w sklepie" myslałam dalej. "Czy ta skrzynia jest na sprzedaż?" zapytałam jednego z panów. " Taaaaaa" odpowiedział. W tym momencie poczułam jak podnosi mi sie poziom adrenaliny. "A ile ma kosztować ?" pytam.
Pan: " Hmm... tyle i tyle".
Nagle pczułam ugięcie się kolan, adrenalina przeszła poziom uważany za maksymalny a puls mialam powyzej 130. Lamiącym się głosem wyszeptałam:
"To ja ją biorę".
" Co pani powiedziała? - dopytywał sprzedawca.
" To ja ją biorę wykrzyknełam!"
Drżącymi rękoma zapłaciłam i ustaliłam że, ze względu na wielkość odbiorę ją w weekend.
Jadąc do domu, wobrażałam sobie jak się będzie pięknie prezentować. Nagle zamarło mi serce. Nie wzięłam potwierdzenia wpłaty!! Było już za późno na powrót. Przez następne dni przeżywałam koszmary. Wyobraźnia podsuwała mi najgorsze obrazy:
- skrzynię na pewna sprzedadzą komuś innemu, a mi powiedzą że nigdy jej nie mieli, albo:
- jak przyjadę, na miejscu sklepu będzie kwiaciarnia i wszyscy będą mowić że nigdy go tam nie było itp. W ten sposób doczekałam weekendu.
Sklep byl, skrzynia tez!
Pojawił się następny problem. Jak wytłumaczyć ten zakup S.? ( Dla zrozumienia: my juz na prawdę nie mamy miejsca). Obmyśliłam plan działania i argumentację godną najlepszego sprzedawcy odkurzaczy. Miałam przygotowane odpowiedzi na wszystkie ew. pytania. Bacznie go obserwując czekałam na reakcję.
S. na widok skrzyni: " Jest duża" .... cisza .... . Ja milczę.
Odbieramy ją ze sklepu. Niesiemy bez słowa do samochodu.
S. znowu wymownie : "Jest duża".
Ja:" Mhmm" Napięcie rośnie. Oczekuję najgorszego.. I nagle pada pytanie:
" A co ty chcesz w niej trzymac? ".
Tym mnie zaskoczył! Zadnych wykrzyków typu: " kobieto!!" , tylko racjonalne pytanie.
Mi kotłują się myśli. Na to nie byłam przygotowana.
"Nno, nno wiesz, bedzie na stroje narciarskie ! Wiesz ile one zajmują miejsca w szafie?! Wykrzyknełam uradowana, że tak prędko znalazłam zastosowanie. S. po chwili ..." Dobry pomysł".
Teraz to mnie już całkowicie zaskoczył! Takiej reakcji to ja się nie spodziewałam!! Nie uwierzyłam. Węszyłam podstęp. Nic wiecej się jednak nie wydarzyło i spokojnie dowieźliśmy skrzynię do domu.

Oryginalne logo firmy !!

Pozostawię ją w stanie oryginalnym. Pomaluję tylko okucia na czarno. Wewnątrz wyłożę materiałem.

Violcio11

wtorek, 17 marca 2009

Ludzieeeeee!!! Wiosna idzie!!!!!!

Wiadomość z ostatnich pięciu minut, szczeglónie dla tych co borykają się z długą zimą.
Widzialam pszczołę!!
Trochę była skołowana i nie wiedziała dokąd lecieć . Udało mi się ją sfotografować. Siedzi w krokusie.

Violcio11

niedziela, 15 marca 2009

Pchli targ

Moim ulubionym zajęciem w niedzilę są wizyty na pchlim targu. Latem jest raj, ponieważ prawie w każdą niedzielę na jednej z dzielnic miasta odbywa się jakiś. Bywa tak, że mam stress bo jest ich kilka i muszę podjąć decyzję na który jechać. Zeby wizyta była udana, trzeba wybrać się dość wcześnie. Jest wtedy mało ludzi i można swobodnie ogladać. W moim "najgorszym" okresie nastawiałam sobie budzik! ( W niedziele !!) Teraz na szczęście mi ta faza minęła i wstaję jak się obudzę. Poza tym ograniczyłam rownież chodzenie, bo gdzie tu pomieścić te wszystkie wynajdywane skarby.

W tą niedzielę odbywał się w sąsiednim mieście. Ponieważ "potrzebowałam" kilku rzeczy musiałam jechać. Wyprawa była owocna. Udało mi się nareszcie znaleźć półkę na talerze. Musi byc oczywiście zreperowana i przemalowana, ale i w stanie surowym jest prawie idealna. Poniżej jej zdjęcie zaraz po przyniesieniu do domu.

Violcio11

sobota, 14 marca 2009

Wiosna

Do mojego domu dotarła juz wiosna. Czas było przyciąć starą jabłonkę.
Poobcinane gałęzie powstawiałam w wazony, a z reszty zrobiłam wieniec, który zawiesiłam pod sufitem. Przed wielkanocą zawisną na nim jajka.
W trakcie pracy...

Juz gotowy.

Violcio11

piątek, 13 marca 2009

Pierwsze kroki

Witam, zainspirowana wieloma ciekawymi blogami postanowiłam i ja otworzyć mój własny. Na dzień otwarcia wybrałam piątek 13. To na szczęście. Poruszam sie jak na początek niezbyt pewnie, ale mam nadzieję , ze z czasem nabiorę wprawy. Pozdrawiam więc wszystkich czytających i zapraszam. Violcio11