niedziela, 5 lipca 2009

Zegar.

Wracając kiedyś z pchliego targu, zauważyłam kątem oka zegar. Stanęłam w miejscu jak wryta. Bezwolnie, jakby przyciągana magiczną siła podeszłam do niego. „Piękny, prawda? „ - powiedział handlarz widząc moj zachwyt w oczach. „Mhm“- odparłam „Wybija godziny „ dodał sprzedawca. „ A ile on ma kosztowac? „- zapytałam. " Tyle i tyle "- Spadło na mnie, jakbym dostała obuchem w głowę. Cena zabolała. Odwróciłam się więc i odeszłam od stoiska. Im dalej odchodziłam, tym ciężej mi się szło. Czułam się tak, jabym była przymocowana do zegara sprężyną i w miarę odddalania się sprężyna coraz mocniej się naciągała. Nie wytrzymałam. Sprężyna była silniejsza. “Czy da się coś zrobić z tą ceną?” zapytałam uśmiechając się moim najpiękniejszym uśmiechem, który w takich sytuacjach zawsze wrzucam na twarz. Handlarz lekko opuścił cenę uśmiechając się również swoim najpiękniejszym uśmiechem. Facet, stary wyga, od lat handluje antykami, więc dobrze znał wartość zegara. Obniżka ceny była niewielka. Ja jednak już przepadłam. MUSIAŁAM go mieć. Spróbowałam więc na litość. Handlarz był twardy, nie ustępował. Sytuacja była bez wyjścia. Stałam jak ofiara przy tym zegarze i gapiłam się maślanym wzokiem to na zegar to na handlarza. “Ach” machął ręką sprzedawca po kilku minutach. “Niech pani da tyle i tyle”. Facet opuścił cenę o 10%. Pomyślał pewnie, że inaczej się mnie nie pozbędzie.Wiedziałam dobrze, że to była ostateczna propozycja. Więcej nie zdziałam. Zapłaciłam więc dziękując. Wracałam do domu z mieszanymi uczuciami. Zegar bardo mi sie podobał i cieszyłam się, że go mam. Z drugiej strony miałam wyrzuty sumienia, że wydałam tyle pieniędzy. Usiłowałam je zagłuszyc wymyślając różne argumenty “za”. W domu, powiesiłam go na ścianie, nakręciłam i popchnęłam wahadełko. Zegar potikał kilka razy i …stanął. Popchnęłam wahadełko ponownie. Sytuacja się powtórzyła. Coraz bardziej zaniepokojona usiłowałam go uruchomić. Nic z tego. Zegar za każdym razem stawał. Zdenerwowałam się. Facet mnie oszukał! Zegar jest zepsuty! Na pchli targ nie było już po co wracać bo się skończył. Zdjęłam więc zegar i zajrzałam do środka. Poruszałam sprężynkami, kółeczkami. Nie wiedziałam co robić. Postawiłam go na stole i ponownie popchnęłam wahadełko. Zegar zaczął chdzić!! Uradowana powiesiłam go znowu. Zegar stanął. „Co u licha!“ Zdenerwowałam się. Jak stoi na stole to chodzi, jak wisi na ścianie to nie chce! W tym momencie olśniło mnie. Zegar musi wisieć równo w poziomie!!! Ustawiłam go więc z poziomnicą i zacząl tikać. Jest moim zegarem kuchennym i cieszy mnie cały czas. Ma piękny gong i pełne godziny wybija nawet dwukrotnie. Na zakończenie tej historii dodam, że dwa tygodnie póżnie widziałam podobny zegar. Miał co prawda oryginalny kolor (mój jest przemalowany), ale za to nie wybijał godzin. Był o wiele doższy od mojego!! Ten fakt ostatecznie uspokoił moje sumienie.
Poniżej pokazuę Wam moje róże. Kwitną mi w tym roku jak oszalałe.
Róża drzewko.
Ta róża porasta naszą jeszcze nie wyremontowaną szopkę.
Pozdrawiam Was serdecznie.
Violcio11

17 komentarzy:

Mia pisze...

Ileż to kobieta potrafi wymyślić argumentów, żeby uzasadnić jakiś zakup :) Skąd ja to znam ? :) Ale zegar wart tego. A ja przezyłam podobne chwile, kupiłam zegar i okazało się, że nie działa. Na szczęscie mąż ma lepsze ucho i uslyszał delikatne tykanie. Działa :)

13ka pisze...

Oh jak ja Cię dobrze rozumiem, właśnie wróciłam z "gratów". Normalnie trzeba mieć oczy dookoła głowy żeby choć chwilę zatrzymać wzrok na tych przeogromnych ilościach rzeczy, które chciałoby się mieć. Dziś jednak jechaliśmy tylko popatrzeć bo miesiąc będzie naprawdę o wodzie i suchym chlebie ;D. Gdzie nie wlazłam tam z każdego kąta rzucała się wręcz na mnie "siatka na ryby" oglądałam chyba z 5 różnych fasonów w cenach 10-20zł. I kupiłam ostatnią a jakże za 5zł. Po drodze wypatrzyłam mosiężną secesyjną słuchawkę prysznicową z małą porcelanką przy uchwycie ... powzdychałam, pomacałam pooglądałam ze wszech stron. Odchodząc zobaczyłam że to stoisko naszego ulubionego pana gawędziarza i się zaczęło. W efekcie końcowym po 15min. tłumaczenia że jesteśmy bez kasy dostałam ją w prezencie. Jakoś niezręcznie się czuję w takich sytuacjach, ale podarunek wart każdej ceny więc na 100% wydam tam niejedną złotówkę pozdrawiam serdecznie
ps
się rozpisałam ...
zegar dech zapiera,a róże wręcz czułam ich zapach zazdroszczę cudnie sobie poczynasz

Anonimowy pisze...

Przedmioty z duszą warte są o wiele więcej niż mówi rozsądek ... tak zawsze sobie powtarzam ilekroć ów rozsądek mówi stop ... Super jest a te wskazówki cudne jak te Twoje róże . Pozdrawiam gorąco

aagaa pisze...

Zegar świetny.Nie dziwię się,że przykuł Twoją uwagę.
A róż to Ci po prostu zazdroszczę.U mnie jakos nie chcą rosnąć..
Pozdrawiam serdecznie

Elle pisze...

Piękny zegar :)
Pozdrawiam

Renata pisze...

Róże piękne, ale ten zegar....... to jest jedyna rzecz jakiej pragnę, mam na myśli oczywiście stary zegar.
Nasze "dworskie" zegary diabli wzięli, a w moim domu ich najbardziej brak.
A ten Twój cudny, po prostu CUDNY!!!!!
Bardzo dobrze, że go kupiłaś.
Pozdrawiam Cię serdecznie

Dag-eSz pisze...

Tarcza zegara jest cudna :) i róże - hmm piękne, pozdrawiam :)

Penelopa pisze...

narobiłaś mi apetytu na taki wiszący zegar ...a róże cudne :)

violcio11 pisze...

Mia- masz racje :-)9 Najgorzej jak tlumaczy to sama przed soba
13tka-na tych targach trzeba kiec na prawde zdrowe nerwy, zeby to przerobic. Gratuluje Tobie udanego zakupu i prezentu. Mysle, ze sprzedawca mial dzua przyjemnosc robiac Ci go
Nettika- dziekuje :-))
aagaa- milo mi, ze Ci sie podoba
Elle- pozdrawiam Cie rowniez
alizee- tak tych dworskich to najbardziej szkoda. Ja mam jedno zdjeci z naszym "dworskim" Jest to zdjecie biurka mojej prababki.Chce napisac kiedys o tym
Dag-eSz-fajnie, ze Ci sie podoba
Penelopa- nic tylko popros Odysa , zeby Ci przywiozl :-))

Francuska Sielanka pisze...

genialny ten zegar, nie dziwię się że pokusiłaś się słono za niego zapłacić :) a róże są idealne, jak malowane i już wyobrażam sobie ten cudowny zapach jaki wokół roztaczają :)

Ita pisze...

PIĘKNY !!!
Nic dziwnego ,że nie mogłaś się oprzeć pokusie zakupu takiego cuda . Kiedyś oglądałam podobny ,nie działał a i tak z trudem się od niego oderwałam .
O wyrzutach sumienia zapomnij ,jak się nie kupi czegoś tak naprawdę upragnionego ,to potem dręczy sumienie ale z innego powodu...gapiostwa.

Pozdrawiam serdecznie.

joanna pisze...

O takich rózach mówię, że oszalły z radości ;))

A zegar - marzenie... Cudowny!
Pozdrawiam

ushii pisze...

skąd ja znam te uzasadnianie moich zachciewajek :)
ładniutki ten zegar, dobrze, że okazał się być na chodzie :) mnie się marzy taki jeden, bardzo zabytkowy i pamiątkowy i... całkowicie nie osiągalny, bo przejęła go jedna ciotka... :(

ale te róże!!! boskie!!!

violcio11 pisze...

somka-niestety one nie pachna :-(
Ita-mas racje, potem czlowiek gryzie sie dlugo, ze byl gapkowaty.
joanna- :-) ja mowie, ze sie wsciekly
ushii- jestesmy podobne. Szkoda, ze Twoj zegar jest nieosagalny

Ala Iwona pisze...

Nie będę oryginalna,zegar marzenie.Też poluję na fajne tik-tak.
A co do korali,te niebieskie,to takie z jarmarku,ale ostatnio koleżanka mało nie pękła z zazdrości jak mnie w nich zobaczyła.podbiły Wrocław.Pozdrawiam.

Anna pisze...

znam to uczucie, gdy przedmiot przyciąga Cię za wszystkich sił, jakby tajemna moc maczała w tym palce... w ten sposób właśnie stałam się posiadaczką mojego kredensu - od pierwszej chwili wiedziałam, że będzie mój...
zegar niesamowity i nieważne, że przemalowany!!!
jejku jak zazdroszczę Ci tych krzaków róż (ale tak pozytywnie :)) )
pozdrawiam

alewe pisze...

Cudne masz róże a zegar po prostu musiał być Twój ;) no i nawet tanio go nabyłaś,prawda? :D nie ma to jak bardzo uzasadnione wymarzone zakupy w dodatku okazyjne ;),pozdrawiam i życzę dalszych udanych łowów na pchlim targu :D